Karp smażony
Grudniowe święta bez karpia są dla mnie nie do pomyślenia. Chińska ryba, która się idealnie w Polsce zadomowiła ma swój odwieczny urok i nie potrafiłbym przerzucić się na inną wigilijną rybkę. Karp smażony bez żadnych fajerwerków jest potrawą idealną, wręcz boską. Uwielbiam jeść go na gorąco z kapustą i ziemniakami. Kocham pałaszować karpia na zimno gdy jego skóra lekko stwardnieje i stanie się przyjemnie gumowata.
W tym roku robiłem go tak jak mnie ojce uczyli...
*Karp smażony*
- karp
- cebula - 4 sztuki
- sól
- pieprz
- bułka tarta
- jajko
Tuszkę karpia bez głowy i płetw dzielę na tradycyjne dzwonki. Nigdy się specjalnie nie bawiłem w jego filetowanie. Zabawa z ośćmi ma swój urok i też w pewien sposób jest to tradycją. Dzięki temu rybkę je się powoli delektując się wartością karpiego mięsa. Z jednego karpia wychodzą mi 4 kawałki + 1 z ogona. Półtorakilowa ryba jest kulinarnie najlepsza. Ma już odpowiednią ilość mięsa, a nie ma jeszcze zbyt dużo tłuszczu. Przerośnięte karpie ponad 3 kilogramowe średnio nadają się na konsumpcję. Jako wędkarz często tak duże ryby wypuszczałem z powrotem do wody.
W dzisiejszych czasach karp jest hodowany w betonowych basenach, żywiony proteinami i transportowany w aluminiowych wannach. Teoretycznie więc powinniśmy się cieszyć gdyż ryba straciła to czego człowiek tak bardzo w niej nie lubił. Jednak okazuje się, że ów stawowy aromat złagodzony cebulą był o niebo lepszy niż smak dzisiejszych sterylnie hodowanych rybek. Coś za coś moi drodzy. Bieganie z wędką za wigilijną naturalnie żyjącą rybą nie ma bardzo sensu. Jednak tradycja obkładania cebulą pozostała więc robię to nadal. Są przepisy, które polecają taką cebulę potem usmażyć i podać do karpia. Dla mnie ona jest już bezwartościowa.
Tuż przed smażeniem rybę nacieram dość mocno solą i świeżo mielonym pieprzem. Kawałki panieruję z pomocą rozbełtanego jajka i bułki tartej. Smażę rybę na sporej ilości oleju. Odpowiednio filetowane kawałki można spokojnie smażyć w mniejszej ilości tłuszczu.
Bez tak przyrządzonego karpia nie wyobrażam sobie Wigilii. Powiem Wam w tajemnicy - na Nowy Rok zostawiłem sobie kilka kawałków do usmażenia. Cieszę się także z tego, że Córka odziedziczyła po mnie miłość do tego dania. Anetka wcina z młodym w Wigilię dorsza albo rosyjskiego morszczuka, a my delektujemy się karpiem.
Komentarze
Prześlij komentarz